W sądach odwołano jawne rozprawy, ale sprawy pilne mają być rozpoznawane. Do takich należą tymczasowe areszty. Jak się okazuje – nie zawsze.

– Mam przykład odwołania terminu z 25 marca w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie ws. zażalenia na przedłużenie tymczasowego aresztowania. Najwyraźniej sąd ten inaczej rozumie „sprawę pilną”. Nowego terminu brak – pisze adwokat z Torunia. Rzecznik SA w Warszawie sędzia Jerzy Leder podaje, że sędziowie, którzy mają wyznaczone sprawy o określenie czasu aresztowania i publikacje orzeczeń aresztowych, mają je przeprowadzić. Inaczej jest z rozpoznawaniem zażaleń na tymczasowe aresztowanie. Te sprawy są wyznaczane w dalszej kolejności, lecz przed upływem tymczasowego aresztowania określonego przez sąd pierwszej instancji – czytamy w jego piśmie do fundacji Court Watch.

– W praktyce znaczy to, że gdy sąd pierwszej instancji zmieni areszt na poręczenie majątkowe, a prokuratura wniesie sprzeciw (na mocy znowelizowanego art. 257 § 3 KPK), podejrzany zostaje w areszcie do końca, bo sąd apelacyjny nie rozpatrzy zażalenia. Taka dwuinstancyjność staje się fikcją – komentuje Bartosz Pilitowski, szef Court Watch Polska. Podkreśla, że dziś to nie tylko kwestia szafowania ludzką wolnością, ale też zdrowiem. – W tych okolicznościach powinno się raczej „wyczyścić” areszty z osób, które nie muszą tam przebywać, niż przedłużać ich odosobnienie – dodaje.