W ocenie Prezesa UZP pierwszeństwo stosowania należy dać unijnemu rozporządzeniu z 1971 r. w sprawie liczenia terminów. Sąd, nie negując zasady prymatu unijnego nad krajowym, wskazał, że nie jest ona absolutna. Jego zdaniem przywołane w skardze Prezesa UZP rozporządzenie ma charakter techniczny i odnosi się wyłącznie do aktów stanowionych przez Radę lub Komisję Europejską. Tylko dla celów tego rozporządzenia za „dni robocze” uważa się wszystkie inne dni niż ustawowo wolne od pracy, niedziele i soboty. Rozporządzenie nie zastępuje zatem krajowych przepisów proceduralnych (w tym wynikających z polskiego kodeksu cywilnego), które nie zostały uchwalone w celu wykonania przepisów unijnych zawierających pojęcia, tj. okresy lub terminy. Nie było bowiem celem prawodawcy wspólnotowego unifikowanie sposobu liczenia okresów i terminów w prawach państw członkowskich, lecz unifikacja pojęć „okres, termin, data” na potrzeby wykonania aktów Rady i Komisji.
Jednocześnie Sąd podkreślił, że wykonawca, składając odwołanie w formie papierowej i nadając je w ostatnim dniu roboczym przypadającym przed upływem ustawowego terminu, decyduje się na ryzyko, którego ponosić nie musi. Skorzystanie z innej dopuszczalnej formy złożenia odwołania (np. elektronicznej opatrzonej bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu) pozwoliłoby mu to ryzyko wyeliminować i w sposób dostateczny zabezpieczyć jego interesy.