Wprowadzenie takiego rozwiązania zapowiadano w jesiennym expose Premiera. Przyjęty w Estonii system opodatkowania osób prawnych zakłada, iż dochody podatników CIT są opodatkowane dopiero w momencie ich dystrybucji, czyli „wyjścia” poza firmę. Zyski tych podatników pozostają więc nieobciążone CIT w całym okresie ich reinwestowania przez osobę prawną. A zatem, rozwiązanie to przesuwa moment zapłaty CIT na moment wypłaty wypracowanych zysków (np. wypłata dywidendy wspólnikom), a nie na „bieżąco”. Wynika z tego, że jeżeli firma zdecyduje się na pozostawienie zysku, to w rezultacie zaoszczędzi też kwotę CIT, którą zapłaci dopiero w momencie jego wypłaty. W założeniu pomysłodawców tej zmiany, zatrzymane w firmie zyski mogłyby być przeznaczone na inwestycje w nowe projekty. Zwiększyłoby to innowacyjność firm.

Jak wynika z przeprowadzonych badań w zakresie skutków wprowadzenia w Estonii tego rozwiązania, wpłynęło to pozytywnie na poziom inwestycji i kapitału własnego przedsiębiorstw, ich płynność finansową i produktywność, a efekt ten był szczególnie widoczny w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw. Podatnicy pozytywnie przyjęli wprowadzenie takiego modelu opodatkowania CIT.

Zwrócił na to uwagę m.in. wiceminister finansów w odpowiedzi na interpretację poselską nr 241 w sprawie zapowiedzi wprowadzenia CIT pobieranego metodą kasową.

W publikowanych informacjach podkreśla się, że na obecną chwilę trudno stwierdzić, jakie będą skutki wprowadzenia w Polsce estońskiego CIT. Chodzi np. o wielkość wpływów do budżetu państwa z tytułu CIT, przyjęcie tego modelu podatkowego przez polskich podatników, możliwość nadużywania tego rozwiązania do niedopuszczalnych optymalizacji podatkowych itp. Wszystko zależy od tego, jaki kształt przybiorą przepisy wprowadzające zmiany w tym zakresie.