Sąd penitencjarny nie zajmował się w czwartek winą skazanego. Zdecydował natomiast (z urzędu), że zasługuje on na warunkowe przedterminowe zwolnienie. Wyznaczył mu okres próby na dziesięć lat, ustanowił dozór kuratora i zakazał przeprowadzki bez zgody sądu.

Jak uzasadniał, zaistniały przesłanki formalne i materialne warunkowego przedterminowego zwolnienia. Po pierwsze, skazani na 25 lat więzienia o wyjście mogą się ubiegać po odbyciu 15 lat kary. Po drugie, do zastosowania przedterminowego zwolnienia potrzebna jest pozytywna prognoza kryminologiczna oraz dobre zachowanie w więzieniu. I jednym, i drugim skazany się legitymował.

Za co trafił za kratki?

W sylwestrową noc 1996 r. doszło do gwałtu i zabójstwa 15-letniej dziewczyny. Zamarznięte ciało nastolatki znaleziono w Miłoszycach pod Wrocławiem. Sprawcy długo nie udawało się namierzyć. Prokuratura i policja były pod dużą presją. Ktoś zasugerował oficerowi CBŚ, że sprawcą może być Tomasz K. z Wrocławia. Miał 21 lat. Niekarany, skończył szkołę specjalną. Przypominał mężczyznę z portretu pamięciowego. Zgodził się na pobranie krwi i próbki swojego zapachu. Ekspertyzy wskazywały na niego. Ślady zębów na ciele ofiary też miały należeć do niego. Nie wiadomo tylko, jak znalazł się w sylwestra w Miłoszycach. Nikt go tam nie widział. 12 osób dało mu alibi. Według ich zeznań, gdy dokonywano zbrodni, Tomasz był w domu we Wrocławiu. Prokuratura odgrażała się, że oskarży je o składanie fałszywych zeznań. W maju 2000 r. Tomasz K. został aresztowany, a w 2004 r. skazany na 25 lat więzienia.

– W czasie gdy zapadał wyrok, metody badawcze były mniej precyzyjne – mówił w czwartek sąd. Przypomniał też, jakie były wówczas oczekiwania wobec sądu, pod jaką ogromną presją działał.

W 2016 r. prokuratorzy wrócili do sprawy. W czerwcu 2017 r. okazało się bowiem, że związek ze śmiercią nastolatki może mieć Ireneusz M., kilka razy skazywany już za gwałty. Jest teraz podejrzany o zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej dziewczyny. W efekcie podjętego śledztwa podczas powtórnej analizy akt okazało się, że Tomasz Komenda jest niewinny. Tak twierdzą sami prokuratorzy. Konsekwencją ustaleń są dwa wnioski, jakie w ostatnich dniach złożyli śledczy.

Pierwszy z prośbą o przerwę w odbywaniu kary przez osadzonego został skierowany do wrocławskiego sądu. Drugi, o wznowienie postępowania w sprawie mężczyzny, wpłynął w minioną środę do Sądu Najwyższego. Został wystosowany przez Dolnośląski Zamiejscowy Wydział Prokuratury Krajowej. Ta wystąpiła w nim o uchylenie wyroków obu instancji z 2003 i 2004 r. wobec Tomasza Komendy i jego uniewinnienie.

—Agata Łukaszewicz