We wtorek w Sejmie ruszają prace nad zmianami w kodeksie drogowym. Przygotował je Senat, a powodem był wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 11 października 2016 r.

Chodzi o przepisy dotyczące zbyt szybkiej jazdy w terenie zabudowanym, tj. gdy kierowca przekroczy o 50 km lub więcej dopuszczalną prędkość. Dziś każdy (bez żadnych wyjątków), jeśli popełni takie wykroczenie, traci prawo jazdy – zabiera mu je drogówka i wysyła do starosty. Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy, które nie przewidują możliwości odstąpienia od zatrzymania prawa jazdy w sytuacji, gdy kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość ze względu na stan wyższej konieczności związanej z ratowaniem życia lub zdrowia, są niezgodne z konstytucją.

Błąd ten naprawia teraz Senat. Według projektu (ma wejść w życie dwa tygodnie po uchwaleniu) prawo jazdy nie będzie zatrzymywane w przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym, jeżeli kierowca działał „w stanie wyższej konieczności, w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego życiu lub zdrowiu człowieka”.

Przykład: chory znajdujący się w stanie zagrażającym życiu jest transportowany do szpitala albo ciężarna, u której rozpoczęła się akcja porodowa, jest wieziona na porodówkę.

Zmiana powinna ucieszyć ok. 19,5 mln kierowców. Dziś policja nie ma podstaw, by odstąpić od ukarania tego, kto znacznie przekroczył prędkość.

– Jesteśmy od egzekwowania prawa. Ponieważ jednak nie wszystkie sytuacje da się w życiu przewidzieć, dlatego bywa i tak, że policja bierze udział w takim transporcie do szpitala, pilotując kierowcę – mówi nadinspektor Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Przykładów nie trzeba daleko szukać. W sierpniu 2017 r. pilscy policjanci przez ponad 40 km – z Wyrzyska do Piły – na motocyklach eskortowali samochód z rodzącą kobietą. Policjanci jechali na sygnale, prowadząc do szpitala samochód z ciężarną, przyszłą babcią, ciocią i wujkiem – kierowcą.

– Nowe przepisy są więc ukłonem w stronę logiki – podkreśla Kobryś.

Projekt zakłada też skrócenie terminu na wydanie decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy przez starostę z miesiąca do 14 dni od dnia powzięcia informacji o tym fakcie. Dzisiejsze przepisy przewidują zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące. Decyzję w tej sprawie wydaje starosta – ma ona rygor natychmiastowej wykonalności.

Według danych Komendy Głównej Policji w całym 2016 r. było ponad 33 tys. przypadków zatrzymania prawa jazdy za przekroczenie prędkości. Średnio na jednego starostę przypadało 79 decyzji rocznie, co daje około siedmiu decyzji miesięcznie.

Rozwiązania dotyczące czasowego zatrzymania prawa jazdy obowiązują również w innych krajach. W większości państw UE znaczne przekroczenie prędkości (od 30 do 50 km/h) ma właśnie taki skutek. W niektórych (np. Francja, Hiszpania, Norwegia i Szwajcaria) za przekroczenie prędkości powyżej 50km/h (a w Hiszpanii powyżej 60 km/h) grozi nawet kara więzienia.

— Agata Łukaszewicz

etap legislacyjny: pierwsze czytanie w Sejmie