Rządowe i sejmowe „fabryki” przepisów pracowały w ubiegłym roku z wielką mocą. W Dzienniku Ustaw ukazało się 2,5 tys. aktów prawnych. Samych ustaw jako takich Sejm uchwalił 212. Wszystkie te akty miały w założeniu legislatorów naprawiać otaczającą nas rzeczywistość, ale nie zawsze im się udało. Przez cały rok dziennikarze działu „Prawo co dnia” „Rzeczpospolitej” śledzili te zmiany. Dziś przedstawiamy wybrane legislacyjne perły i buble 2017 r.

Sporna reforma sądów

Z pewnością najwięcej zamieszania w 2017 r. wzbudziły ustawy, które miały zreformować sądownictwo. Po wecie prezydenta i ponownym uchwaleniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa wiadomo już, że nastąpi wygaszenie kadencji obecnych sędziów-członków KRS i wybór sędziów przez polityków. Trudno jednak uznać te ustawy za naprawiające wymiar sprawiedliwości, skoro wzbudzają – nawet w ostatecznej wersji – poważne zastrzeżenia co do ich zgodności z konstytucją. Nie spełniają też postulatu przyspieszenia rozstrzygania spraw.

Do bubli należy zaliczyć też możliwość odwołania przez ministra sprawiedliwości każdego prezesa sądu bez podania przyczyny (taka możliwość będzie do lutego 2018 r.). Potem – przynajmniej teoretycznie – będzie musiał takie zmiany konsultować.

Były też jednak zmiany chwalone przez ekspertów i środowisko sędziów. Obowiązująca od sierpnia nowela prawa o ustroju sądów powszechnych wprowadziła np. zasadę niezmienności sądu orzekającego. Oznacza to, że raz wylosowany skład nie powinien się zmieniać do zakończenia sprawy. Powiało też nowoczesnością: specjalny elektroniczny system „zważy” gatunkowo sprawy. W rezultacie żaden sędzia nie będzie miał większego zakresu obowiązków niż jego kolega z wydziału czy sądu. W sądach będzie też mniej biurokracji: zbędnych wizytacji i ocen okresowych sędziów.

Chora sieć bez kasy

Niemal każda ekipa rządząca stara się reformować tak delikatną sferę działalności państwa jak publiczna służba zdrowia. Z różnymi efektami. Brawa należą się ministrowi zdrowia za grudniowe rozporządzenie pozwalające na konsultacje w przyszpitalnych poradniach: anestezjologicznej, internistycznej i pediatrycznej. Pozwoli to zmniejszyć liczbę niepotrzebnych hospitalizacji i powikłań. Efekt może być taki, że dzięki wcześniejszej konsultacji anestezjologicznej specjalista jeszcze przed przyjęciem do szpitala zdecyduje, czy pacjent kwalifikuje się do operacji. Dziś ta kwalifikacja następuje kilka godzin przed nią, co jest sprzeczne ze standardami opieki anestezjologicznej.

Takiej dobrej oceny nie sposób wystawić ustawie o sieci szpitali. Mają one dostawać z budżetu ryczałtowe wynagrodzenie, a nie tyle, ile by to wynikało z konkursów na finansowanie określonych świadczeń.

Biznes powszedni i niedzielny

Jednym z głośniejszych w ubiegłym roku sporów o przyszłe prawo była batalia o zakaz handlu w niedziele. Miała aktualny od tysiącleci podtekst ideologiczny, dotyczący „świętowania w dniu świętym”. Pomijając ten aspekt, trzeba jednak wskazać, że efekt tych prac jest kiepski legislacyjnie. W ustawie pojawił się bowiem spory zakres wyłączeń, czyli przypadków, w których dzień święty może być równocześnie handlowy. Sęk w tym, że nie zdefiniowano dokładnie, co jest piekarnią, cukiernią, kwiaciarnią itd. W rezultacie może dojść do masowego obchodzenia ustawy pod pretekstem sprzedaży kwiatów czy ciastek.

Obok „niedzielnego” bubla pojawiły się jednak mniej kontrowersyjne ustawy, poprawiające los przedsiębiorców. Obowiązujące od połowy roku przepisy o ułatwieniu dochodzenia wierzytelności usprawnią postępowania grupowe i pozwy zbiorowe, Zabezpieczą też przed ucieczką z majątkiem przed komornikiem m.in. poprzez obowiązek wpisywania do ksiąg wieczystych sądowych zakazów zbywania nieruchomości.

Gorzej wypada ustawa, którą żywo interesują się firmy deweloperskie. Chodzi o nowelę ustawy o własności lokali. Miała ograniczyć obchodzenie prawa poprzez przerabianie domków jednorodzinnych na budynki wielorodzinne. Bo przecież za dwa małe mieszkania inkasuje się więcej niż za jedno dwa razy większe. Niestety, w przypadkach starszych domów bardzo trudno uzyskać dokumenty stosownych zezwoleń budowlanych wydanych przed powstaniem budynku. Nie wiadomo też, jaki miejscowy plan brać pod uwagę: czy ten, który obowiązywał w dacie budowy, czy może aktualny. Zabrakło odpowiednich przepisów przejściowych. W efekcie ustawa może utrudnić obrót lokalami.

Uszczelki i podwyżki

Budżet państwa w ubiegłym roku miał dobre wyniki. To jest najlepszą miarą wprowadzanych zmian „uszczelniających” system podatkowy, jak np. raportowanie w systemie Jednolitego Pliku Kontrolnego czy pakiet paliwowy. Rykoszetem dostały firmy budowlane, zmagające się z długimi terminami zwrotów VAT. Taki był efekt odwróconego VAT na usługi budowlane: korzystny dla państwa, ale dla budowlańców – także tych uczciwych – znacznie mniej.

Od 1 stycznia 2017 r. obowiązuje obniżony z 19 do 15 proc. CIT dla małych spółek akcyjnych i z ograniczoną odpowiedzialnością. Prawdopodobnie jest to jednak mała perełka dla nielicznych. Przytłaczająca większość małych firm jest bowiem podatnikami PIT, a stawki tego podatku ani drgnęły. W samym CIT wprowadzono natomiast szereg ograniczeń w kosztach uzyskania przychodu, nie zawsze podyktowanych walką z oszustami. W rezultacie wiele firm zapłaci fiskusowi znacznie więcej.

Do bubli można zaliczyć zmianę w ryczałcie od najmu, polegającą na wprowadzeniu nowej stawki 12,5 proc. powyżej 100 tys. zł. Przychody poniżej tego progu będą nadal opodatkowane 8,5 proc. Przepis ten rozczarowuje nie tylko dlatego, że zamożniejsi zapłacą wyższy podatek. Główny powód krytyki jest taki, że nadal najem kilku nieruchomości będzie przyczyną sporów. Fiskus może bowiem uznać go za działalność gospodarczą i zakwestionować ryczałt.

—wspólpraca: Szymon Cydzik, Marek Domagalski, Karolina Kowalska, Renata Krupa-Dąbrowska, Agata Łukaszewicz, Monika Pogroszewska, Aleksandra Tarka, Przemysław Wojtasik

Powiedzieli

Dariusz Gałązka, biegły rewident, partner w Grant Thornton

Niektóre zmiany podatkowe z 2017 r. trudno ocenić jednoznacznie. Na przykład ograniczenie niektórych kosztów w podatkach dochodowych jest dobrym posunięciem, służącym uszczelnianiu systemu. Niestety, przepisy przejściowe wprowadzą nieco chaosu, bo np. nie wiadomo, jak stosować te dotyczące tzw. cienkiej kapitalizacji w 2018 r. Nie wiadomo też, jak oceniać zdolność kredytową podatników – bo takie uprawnienie dostały w niektórych sytuacjach organy skarbowe.

Trzeba pozytywnie ocenić wprowadzenie zmian do ulgi na badania i rozwój. Powinna ona zmotywować do unowocześniania firm i zatrudniania wysoko wykwalifikowanych kadr. Niestety, przeszkodzi temu zniesienie limitu 30-krotności wynagrodzenia, od którego nie odprowadza się składek na ZUS. I choć ta ostatnia zmiana została odsunięta w czasie, to najlepiej, gdyby w ogóle nie weszła w życie. Znalezienie wykształconych inżynierów czy menedżerów już dziś jest trudne. Lepszym rozwiązaniem byłoby premiowanie firm zatrudniających na umowy o pracę niż karanie ich z tego tytułu.

Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP

Do najlepszych przepisów gospodarczych 2017 r. należą te ułatwiające dochodzenie wierzytelności przez m.in. lepszy obieg informacji o dłużnikach. Utworzono Rejestr Należności Publicznoprawnych, by udostępnić wiedzę o zaległościach firm wobec ZUS czy urzędu skarbowego. Zwiększono też odpowiedzialność za przekazanie nieuczciwych informacji. Chroni to uczciwych przedsiębiorców przed potencjalnymi nadużyciami. Nowela ustawy o zatrudnianiu pracowników tymczasowych doprowadziła do zaostrzenia 18-miesięcznego limitu ich zatrudniania. Na pracodawców nałożono dodatkowe administracyjne obowiązki ewidencyjne oraz udostępnianie wewnętrznych regulacji dotyczących wynagradzania. Próba uzdrowienia rynku poprzez nadmierną interwencję regulacyjną nie jest dobrym kierunkiem działania.