Szykują się duże zmiany w umowach o pracę. Choć Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy nie zakończyła jeszcze prac nad projektem, już wiadomo, że pojawią się nowe rodzaje kontraktów. Rozważane są dwa typy umów: na pracę sezonową i na pracę dorywczą. Komisja proponuje, aby nie trzeba było uzasadniać ich wypowiedzenia, a okres potrzebny na rozstanie był krótszy niż obecnie. Takie umowy byłyby z założenia niestabilizujące i miałyby zastąpić nadużywane obecnie zlecenia.

Elastyczność przewagą przedsiębiorców

– Teraz przewagą polskich przedsiębiorców jest właśnie elastyczność zatrudnienia pracowników. Dzięki temu mogą konkurować na rynku europejskim. Dobrze więc, że komisja bierze to pod uwagę – zauważa Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. I dodaje, że w pracach dorywczych czy sezonowych wielu czynników nie da się przewidzieć, np. pogody w sektorze turystycznym. Dlatego możliwość rozwiązania umowy, gdy sezon jest krótszy, niż się spodziewano, ma znaczenie.

Ale związkowcy nie są już do tego pomysłu nastawieni tak entuzjastycznie jak początkowo.

– Podobne rozwiązania wprowadzono we Włoszech. Nie sprawdziły się. Destabilizują życie pracowników, a przecież powinniśmy dążyć do bezpieczeństwa socjalnego. Mnoży się rodzaje umów, zamiast dążyć do uproszczenia prawa – ocenia Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Młodzi z etatem

Osobne reguły zatrudnienia mogą objąć młodych pracowników, np. studentów. Chodzi o osoby, których praca nie jest podstawą utrzymania. Będą mieli ubezpieczenie, ale też prawo do urlopu. Znajdzie do nich zastosowanie koncepcja „zero godzin”. Zgodnie z nią wynagrodzenie za pracę będzie się należało, jeśli zostanie ona wykonana. Z jednej strony nie będzie więc obowiązku świadczenia pracy, z drugiej zaś – gwarancji etatu i przychodów.

– Taka umowa nie ma cech tradycyjnego stosunku pracy. Nie może być tak, że pracownik czeka na wezwanie do pracy bez żadnych gwarancji zarobków – podkreśla Andrzej Radzikowski. I dodaje, że zbliżone rozwiązanie funkcjonuje w Wielkiej Brytanii i jest krytykowane.

– Taka praca na wezwanie na pewno wymaga kompromisu ze związkami zawodowymi. To zadanie dla Rady Dialogu Społecznego – ocenia Jeremi Mordasewicz.

Duże ułatwienia najprawdopodobniej obejmą małych pracodawców, zatrudniających do dziesięciu pracowników. Dostaną dużo większą swobodę w prowadzeniu spraw kadrowych. Nie wszystko ma mieć mieć formę pisemną. Sama umowa o pracę będzie zawierana w tradycyjnej formie, ale wniosek urlopowy czy harmonogram czasu pracy już niekoniecznie. Wszystko po to, by zminimalizować formalności.

Mały zakład, mniej obciążeń

Komisja Kodyfikacyjna rozważa też rozwiązanie, w którym mały pracodawca będzie mógł „wykupić” się od obowiązku uzasadnienia wypowiedzenia, płacąc odprawę. Podobną możliwość miałby także średni pracodawca, ale płaciłby więcej.

Komisja zamierza wprowadzić domniemanie istnienia stosunku pracy. Umowy-zlecenia powinny zniknąć. Celem jest, aby pracę stałą wykonywali ludzie zatrudnieni wyłącznie jako pracownicy albo przedsiębiorcy.

– Naszym zdaniem zmieni się tylko nazwa umowy. A nam chodzi o jej treść. Co z tego, że znikną umowy-zlecenia, jeśli nowe typy umów nie będą gwarantowały stabilizacji zatrudnienia. Chcemy, by podstawą była obecna umowa o pracę, a pracodawca liczył się z tym, że musi mieć powód, żeby ją wypowiedzieć – zaznacza Andrzej Radzikowski.