Sprawa jest prosta, kiedy fotoradar namierzy auto z właścicielem za kierownicą. Problem zaczyna się, gdy należy ono nie do osoby fizycznej, ale prawnej, np. spółki.

Jechał pracownik, ale nie swoim

Pracownik za szybko jechał firmowym samochodem. Do ujawnienia danych kierowcy wezwano jednego ze wspólników. Ten odmówił straży miejskiej, co jest wykroczeniem. Sąd rejonowy 3 lipca 2017 r. uniewinnił obwinionego. Apelację wniósł jednak oskarżyciel publiczny, zaskarżając wyrok w całości. Zarzucał błąd w ustaleniach faktycznych poprzez naruszenie zasad obiektywizmu i swobodnej oceny dowodów. W konsekwencji chciał uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania w sądzie pierwszej instancji.

Kto ma wydać?

Sąd okręgowy, rozpoznając apelację, uznał, że wyłoniło się zagadnienie prawne wymagające zasadniczej wykładni ustawy.

Stawiane w apelacji zarzuty sprowadzają się do kwestii związanych z wykładnią pojęcia osoby zobowiązanej do udzielenia informacji, o której mowa w kodeksie wykroczeń – napisał sąd, uzasadniając potrzebę uzyskania wykładni. Wątpliwości pomoże rozwiać Sąd Najwyższy.

W uzasadnieniu wyroku uniewinniającego sąd pierwszej instancji wskazał, że użytkownikiem pojazdu była spółka jawna z siedzibą w polskim mieście, a wspólnikami tej spółki są obwiniony i druga osoba. Obaj wspólnicy reprezentują spółkę, każdy samodzielnie. Sąd wskazał, że do udzielenia żądanych przez straż miejską informacji zobowiązane są podmioty określone w art. 78 ust. 4 i 5 prawa o ruchu drogowym, więc by przypisać sprawcy odpowiedzialność za niewskazanie kierującego, należy ustalić, że znajduje się on w katalogu podmiotów, na których ciąży obowiązek udzielenia takich informacji. Sytuacje, gdy właścicielem lub posiadaczem pojazdu jest podmiot inny niż osoba fizyczna, reguluje art. 78 pkt 5 ustawy, wskazując zobowiązanych w takich wypadkach do udzielenia informacji.

Niejasne przepisy

Z treści tego artykułu wynika, że gdy właścicielem lub posiadaczem pojazdu jest jednostka organizacyjna niemająca osobowości prawnej, której odrębne przepisy przyznają zdolność prawną, do udzielenia informacji zobowiązana jest osoba wyznaczona przez organ uprawniony do reprezentacji tego podmiotu na zewnątrz, a w razie jej niewyznaczenia – osoby wchodzące w skład tego organu zgodnie z żądaniem uprawnionego organu oraz sposobem reprezentacji podmiotu.

Tymczasem – wskazał pytający sąd – spółka jawna nie posiada żadnych organów, nie ma w niej zatem organu uprawnionego do reprezentacji, wskutek czego nie ma także osób wchodzących w skład takiego organu, a zatem osób, na których ciąży obowiązek udzielenia informacji uprawnionemu organowi.

W ocenie sądu ten brak zobowiązania do udzielania informacji niektórych ułomnych osób prawnych jest luką prawną. Świadczy on o braku spójności pomiędzy kodeksem drogowym a kodeksem spółek handlowych. Luki tej nie należy wypełniać w drodze rozszerzającej interpretacji – uznał sąd.

Interpretacja, w myśl której w spółkach osobowych organem uprawnionym do ich reprezentacji jest posiadający to uprawnienie wspólnik, sprowadzałaby się do postawienia znaku równości pomiędzy pojęciami „wspólnik” i „organ”, chociaż nie są one w sposób oczywisty synonimami – ani w języku potocznym, ani w prawniczym. Wykładnia taka miałaby charakter rozszerzający, prowadząc do poszerzenia karalności za niewskazanie kierującego. Tymczasem w prawie karnym, w tym w sprawach o wykroczenia, nie jest dopuszczalne stosowanie interpretacji rozszerzającej na niekorzyść obwinionego.

Wykroczenie przewidziane w art. 96 § 3 kodeksu wykroczeń (ujawnienie danych kierującego) ma charakter indywidualny. Jednocześnie w razie „podmiotu zbiorowego zgodnie z treścią powołanego unormowania do udzielenia powyższej informacji obowiązana jest osoba wyznaczona przez organ uprawniony do reprezentowania tego podmiotu na zewnątrz (np. prezes, dyrektor, kierownik, prokurent, pełnomocnik itp.), a w przypadku niewyznaczenia takiej osoby – osoby wchodzące w skład tego organu zgodnie ze sposobem reprezentacji tego organu” – zauważa pytający sąd.

W jego ocenie jest to zagadnienie wymagające zasadniczej wykładni ustawy, czyli odnoszące się do sytuacji, gdy przepis prawa umożliwia rozbieżne interpretacje, co jest niekorzystne dla funkcjonowania prawa w praktyce.

Problem ujawniania danych przez firmy wzbudza od lat bardzo duże kontrowersje.

– Nie chodzi o to, że nie chcemy podawać personaliów kierowców. Czasem jednak nie sposób wywiązać się z tego zadania – tłumaczy „Rz” Andrzej Waligóra, właściciel jednej z małych firm transportowych w Lublinie.