Pytania prawne rozgościły się w sądach na dobre i jeśli miały krytyków, to za to, że na wiele z nich Sąd Najwyższy formalnie nie odpowiada.

Przepisy i polityka

Grupa posłów PiS domaga się we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego stwierdzenia niekonstytucyjności przepisów umożliwiających sądowi cywilnemu lub karnemu (ale i administracyjnemu) wystąpienie do SN (lub Naczelnego Sądu Administracyjnego) o rozstrzygnięcie spornego w orzecznictwie zagadnienia prawnego. Najwięcej pytań kierują sądy cywilne, jeśli przy rozpoznawaniu apelacji powstanie „zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości”. Uchwała SN „wiąże w danej sprawie”. Są podobne regulacje dla spraw karnych i administracyjnych.

Prawnicy i podsądni czekają na wiele uchwał SN (lub NSA). W zeszłym roku np. SN rozstrzygnął, że świadczenie ubezpieczyciela z obowiązkowego OC posiadaczy pojazdów obejmuje też uzasadnione i celowe koszty leczenia oraz rehabilitacji niefinansowane ze środków publicznych (III CZP 63/15). W innej uchwale istotnie ograniczył stosowanie starych bankowych tytułów egzekucyjnych, stwierdzając, że nabywca tego dokumentu (roszczenia) niebędący bankiem nie korzysta z bankowych przywilejów (III CZP 29/16).

Zdaniem autorów wniosku do TK procedura pytań prawnych pozwala generować problemy quasi-polityczne i narzucać stanowisko SN (NSA) nie tylko autorom pytania. Przesuwa też władzę sądzenia ze zwykłego sądu do sędziowskiej góry.

Poseł Arkadiusz Mularczyk, reprezentujący posłów, powiedział „Rz”, że impulsem wniosku do TK były dwa niedawne pytania do SN nacechowane politycznie: w sprawie granic prezydenckiego prawa łaski oraz czekające na rozpatrzenie o prawne umocowanie Julii Przyłębskiej jako prezesa TK.

– Chcemy, by TK wskazał, czy pytania, przy których formułowaniu sądy mają dużą swobodę, mogą funkcjonować w tym kształcie.

Manewr oskrzydlający

Adwokat Roman Nowosielski, pełnomocnik w tej ostatniej sprawie (choć jego umocowanie jest też przedmiotem sporu), wskazuje, że gdy nie ma mechanizmu weryfikacji poprawności wyboru prezesa TK, problem muszą rozstrzygnąć sądy, jeśli jest to niezbędne dla indywidualnej sprawy.

– Wartość pytań prawnych polega zwłaszcza na tym, że wymagają pełnej argumentacji prawnej z różnych sprzecznych perspektyw, a to zmusza do myślenia – dodaje.

Zdaniem innego adwokata (który chciał zachować anonimowość) jest problem z pytaniami, ale wydobywany na światło dzienne w celach politycznych, wniosek PiS zaś jest skierowany do instytucji, która faktycznie nie jest Trybunałem.

Andrzej Michałowski twierdzi z kolei, że jak wynika z badań, połowa sędziów kieruje się w swych werdyktach orzeczeniami kolegów sędziów w podobnych sprawach, a dwie trzecie stanowiskiem środowiskowych autorytetów.

– Mamy byle jakie prawo, więc potrzebujemy przewidywalności jego wykładni i jednolitości stosowania. Utrwalona praktyka orzecznicza, chociaż nie jest wartością absolutną, sprzyja sprawiedliwości, eliminuje absurdalne rozbieżności w orzecznictwie – uważa.

– To jest oczywiste jak to, że w skardze do TK nie chodzi o niekonstytucyjność pytań prawnych, ale o manewr oskrzydlający w doraźnej politycznej rozgrywce. Za zdemolowanie pytań prawnych zapłacą obywatele – dodaje Michałowski.