Komisja weryfikacyjna badająca przypadki dzikiej reprywatyzacji w Warszawie będzie miała jeszcze więcej uprawnień niż dotychczas. Pod jej lupę może trafić praktycznie każda decyzja reprywatyzacyjna. Nowych kompetencji komisji obawiają się przede wszystkim dekretowcy. Uważają, że będzie im zabierać legalnie odzyskane nieruchomości.

Chodzi o nowelizację z 26 stycznia 2018 r. ustawy o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich wydanych z naruszeniem prawa. Została właśnie opublikowana w Dzienniku Ustaw z 27 lutego 2018 r. pod poz. 431. Wejdzie w życie 14 marca.

– Nowela przewiduje, że komisja będzie mogła podważać decyzje reprywatyzacyjne, w których nie zbadano przesłanki posiadania, o której mówi art. 7 dekretu Bieruta, a mimo to nieruchomość zwrócono – tłumaczy adw. Maciej Obrębski. – Tak było z większością decyzji reprywatyzacyjnych. Nikt, kto odzyskał kamienicę, nie może się czuć bezpiecznie. Jak po 70 latach udowodnić, że ta przesłanka została spełniona? – pyta. – Jest to praktycznie niemożliwe.

Podobnego zdania jest stowarzyszenie Dekretowiec.

– Znam przypadek, kiedy właściciel kamienicy został aresztowany przez służby bezpieczeństwa, a w tym czasie zabrano mu kamienicę. Jak ma teraz udowodnić przesłankę posiadania jego rodzina, która legalnie odzyskała nieruchomość ? – pyta Ryszard Grzesiuła, wiceprezes stowarzyszenia Dekretowiec. – Po wejściu w życie tej zmiany może ją stracić. Przecież to bardzo krzywdzące – podkreśla Grzesiuła. – A co z osobami, które wróciły po wojnie do Warszawy i ich domy zostały zburzone? Jak mają udowodnić przesłankę posiadania? Nikt nie będzie mieszkał w gruzach swojego domu.

Takiego zagrożenia nie widzi Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej.

– Nie planujemy sprawdzania wszystkich decyzji reprywatyzacyjnych. Natomiast w tych przypadkach, gdy okaże się, że nie badano przesłanki posiadania, będziemy ją sprawdzać.

Przy czym wystąpienie tej przesłanki nie musi być równoznaczne z fizycznym przebywaniem na terenie nieruchomości zabranej na podstawie dekretu – tłumaczy Sebastian Kaleta. – W mojej opinii, gdyby więc hipotetycznie trafiła do nas sprawa dotycząca właściciela, któremu zabrano nieruchomość, w czasie gdy został aresztowany, to gdyby okazało się, że miał wolę zajmowania się tą nieruchomością, moim zdaniem komisja powinna uznać, że doszło do spełnienia tej przesłanki.

—Renata Krupa-Dąbrowska