Stan faktyczny

W połowie 2006 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) ogłosiła przetarg na przebudowę i remont 20-kilometrowego odcinka drogi krajowej nr 2. W przetargu zwyciężyła spółka B., z którą zawarto umowę opartą o standardowe wzorce umowne stosowane przy tego typu pracach, sporządzone przez Międzynarodową Federację Inżynierów-Konsultantów (FIDIC). W przypadku tej umowy zastosowano tzw. czerwony wzorzec FIDIC dotyczący kontraktów na budowy prowadzone wg. projektu zamawiającego inwestora.

Zgodnie z warunkami zawartego kontraktu, w przypadku wydłużenia prac spowodowanych z winy inwestora, termin przekazania gotowej inwestycji miał zostać zmieniony, a z tytułu wykonanych dodatkowych prac wykonawcy należało się wynagrodzenie.

Budowa od początku napotykała na trudności. Najpierw GDDKiA zwlekała 3 miesiące z wydaniem terenu pod wspomnianą inwestycję. Ponadto po rozpoczęciu prac okazało się, że projekt GDDKiA jest niekompletny. Pojawiła się bowiem konieczność wykonania dodatkowych prac geodezyjnych, projekt przewidywał wycięcie mniejszej liczby drzew niż było to konieczne i wykazał braki w zabezpieczeniach, które wykonawca musiał sam uzupełniać w toku prac.

Mimo przedłużenia terminu wydania inwestycji, GDDKiA zdecydowała jedynie o zapłacie wynagrodzenia za wykonane prace, które ostatecznie przekroczyło 11 mln zł. Natomiast odmówiono wypłacenia prawie 8 mln zł odszkodowania, gdyż wykorzystany w umowie między Dyrekcją a spółką wzorzec FIDIC został znacząco zmodyfikowany. Według kontraktu wyłączono bowiem odpowiedzialność odszkodowawczą inwestora – GDDKiA.

Stanowisko sądów I i II instancji

Ostatecznie – jak uznały sądy, oddalając kolejno pozew i apelację spółki – o odszkodowaniu można byłoby mówić, gdyby spółka wykazała, że uchybienia po stronie inwestora nastąpiły z jego winy umyślnej. Tego jednak nie można było udowodnić.

Spółka podnosiła jeszcze kwestię obowiązywania wzorców umownych, twierdząc, że w takim wypadku powinna podlegać ochronie na zasadach określonych dla konsumentów, jako że zawiera kontrakt z faktycznym monopolistą – jedynym zarządcą publicznych dróg krajowych w Polsce.

Wyrok Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy uchylił wyrok apelacyjny i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy (wyr. z 29.4.2016 r., I CSK 306/15), gdyż nie wyjaśniono, czy faktycznie spółka B., podpisując kontrakt pozbawiła się całkowicie prawa do wszelkich roszczeń odszkodowawczych, także tych z tytułu naruszenia warunków kontraktowych przez inwestora.

Sąd Najwyższy przypomniał również, że kontrakty budowlane są z reguły umowami wzajemnymi i obie strony stoją wobec siebie jednocześnie w roli wierzyciela i dłużnika. Tak wynika z art. 471 ustawy z 23.4.1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2016 r., poz. 380 ze zm.), zgodnie z którym dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi. Jeżeli któraś ze stron nie wykona należycie umowy, jest odpowiedzialna wobec drugiej strony za skutki swoich niedoróbek.

Ważne
Niewykonanie zobowiązania przez inwestora publicznego w postaci właściwego przygotowania projektu i budowy rodzi roszczenia odszkodowawcze.

Co do kwestii ewentualnej ochrony przed monopolem, SN stwierdził, że w wypadku tego typu kontraktów mamy do czynienia ze stosunkiem prawnym między dwoma profesjonalnymi podmiotami i jeden z nich – wykonawca – nie może żądać dla siebie szczególnej ochrony.