O tym, że polskie przepisy podatkowe są skomplikowane, niejasne i wywołują rozbieżności, nie trzeba nikogo przekonywać. Wydawałoby się, że po wprowadzeniu do procedury podatkowej zasady in dubio pro tributario, fiskus wszelkie wątpliwości powinien rozstrzygać na korzyść podatników. Niestety, na taką wykładnię niejasnych zasad podatkowych obywatel wciąż może liczyć dopiero na ostatniej prostej, czyli przed sądem. Potwierdza to środowe orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Życiowy problem

Spór dotyczył inwestycji we własne lokum. We wniosku o interpretację podatniczka wyjaśniła, że w kwietniu 2012 r. z mężem kupiła dom, w którym zamieszkali z rodziną. Zakup został częściowo sfinansowany kredytem hipotecznym. Tymczasem na podstawie spadkobrania po ojcu, a następnie darowizny podatniczka została współwłaścicielem części innego budynku mieszkalnego. Wskazała jednak, że w związku ze znacznymi kosztami obsługi własnego kredytu hipotecznego, w uzgodnieniu z pozostałymi współwłaścicielami, podjęła działania zmierzające do sprzedaży odziedziczonej nieruchomości. Z uzyskanych pieniędzy zamierzała spłacić kredyt zaciągnięty na dom, w którym mieszka wraz z rodziną.

Z wniosku wynikało, że w grudniu 2013 r. podpisano umowę przedwstępną, a kupujący wpłacił zadatek. Końcowy termin umowy ostatecznej określono na 31 marca 2015 r. Kobieta tłumaczyła, że po wpłynięciu zadatku na konto z mężem nadpłacili z niego kapitał kredytu hipotecznego (częściowa spłata). Pozostała kwota uzyskana po sfinalizowaniu transakcji została przeznaczona na jego całkowitą spłatę. Zapytała, czy zadatek otrzymany przy umowie przedwstępnej, przeznaczony na spłatę kredytu zaciągniętego na nabycie domu przed dniem uzyskania przychodu, korzysta ze zwolnienia z art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT.

Fiskus odpowiedział, że nie. Co prawda nie kwestionował, że sama spłata kredytu (i odsetek) zaciągniętego przed dniem uzyskania przychodu z odpłatnego zbycia nieruchomości może stanowić realizację celu mieszkaniowego, czyli mieści się w spornym zwolnieniu, istotny jest jednak moment wydatkowania, liczony od dnia odpłatnego zbycia.

Podatniczka wydatek na częściową spłatę kredytu poniosła zaś przed uzyskaniem przychodu ze sprzedaży nieruchomości, czyli w zakresie zadatku nie ma prawa do zwolnienia. Z tą profiskalną wykładnią przepisów zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Podatniczka nie dała za wygraną i ta decyzja okazała się słuszna.

NSA uchylił wyrok gliwickiego WSA i interpretację fiskusa. Powodem okazał się niejasny przepis i brak jednolitego stanowiska w orzecznictwie. Zauważył, że na tle zwolnienia z art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT w NSA ukształtowały się dwie przeciwstawne linie orzecznicze.

Jedna skorzystanie ze zwolnienia uzależnia od sekwencji zdarzeń. Uznaje, że najpierw musi być odpłatne zbycie, a potem wydatek. Zgodnie zaś z drugą linią orzeczniczą kolejność zbycia i wydatku nie ma znaczenia. Podkreśla się w niej, że ustawodawca wymaga jedynie, żeby dochód uzyskany ze sprzedaży nieruchomości został spożytkowany w przewidzianym terminie na określone cele. Przepisy nie przesądzają zaś, że dochód uzyskany ze sprzedaży nieruchomości musi być wydatkowany w całości po definitywnym przeniesieniu własności na nabywcę.

NSA zauważył też, że sporne zwolnienie ma charakter normy celu społecznego, tj. ma zachęcać obywateli do inwestowania we własne potrzeby mieszkaniowe. Dlatego, jak tłumaczył sędzia NSA Stanisław Bogucki, nie można przy jego interpretacji poprzestać na wykładni językowej, która powoduje nieuprawnione zawężenie preferencji.

Na korzyść podatnika

Istotna dla rozstrzygnięcia w sprawie okazała się też zasada in dubio pro tributario z art. 2a ordynacji podatkowej. Zdaniem NSA skoro zasadnicze wątpliwości pojawiające się w wykładni art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT prowadzą w orzecznictwie do rozbieżnych wyników, to uzasadnione jest rozumienie go na korzyść podatnika.

W konsekwencji NSA uznał, że kwota zadatku otrzymanego przy zawarciu przedwstępnej umowy sprzedaży nieruchomości i wydatkowanego na spłatę kredytu zaciągniętego przez podatnika na nabycie np. domu czy mieszkania korzysta ze spornego zwolnienia.

Ważne jest jedynie, by następnie doszło do zawarcia umowy ostatecznej przenoszącej własność nieruchomości, a kwota zadatku została zaliczona na poczet ceny sprzedaży nieruchomości.

W ocenie NSA nie ma jednoznacznych podstaw do twierdzenia, że dochód uzyskany ze sprzedaży nieruchomości musi być wydatkowany w całości po definitywnym przeniesieniu własności nieruchomości na nabywcę. Ustawodawca wymaga jedynie, by dochód ten został spożytkowany w przewidzianym terminie (dwa lata od końca roku, w którym nastąpiło zbycie) na określone cele (tj. własne potrzeby mieszkaniowe).

Wyrok jest prawomocny.

Opinia

Mirosław Siwiński, radca prawny, doradca podatkowy, dyrektor departamentu podatków kancelarii prof. W. Modzelewskiego

Wyrok NSA zasługuje na uznanie. Po pierwsze, dzięki szerokiemu rozumieniu zasady in dubio pro tributario, tj. stosowania jej, gdy poglądy są rozbieżne, a nie tylko – jak chciałby fiskus – wtedy, gdy to on ma wątpliwości. Po drugie, za przychylenie się do prospołecznej wykładni art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT, bo taki cel orzeczenia jest oczywisty. Nawet bowiem w prywatnej sprzedaży występuje taka wielość problemów i nieprzewidzianych sytuacji, że niesłuszne byłoby zawężanie zwolnienia. Należy patrzeć przede wszystkim na jego cel, czyli zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych. To, co jeszcze przed podatnikami, to niestety kwestia tożsamości samych wydatków mieszkaniowych. Wciąż jeszcze dużo jest sporów dotyczących tego, jakich elementów wykończenia mogą dotyczyć, a jakich nie.

sygnatura akt: II FSK 1153/16