Walka z drobnymi złodziejami to jeden z oficjalnych priorytetów polityki Ministerstwa Sprawiedliwości w 2018 r. Tymczasem w czerwcu 2017 r. resort ogłosił projekt zmian w kodeksie wykroczeń, ale do dziś nie udało się ich wprowadzić. Jest za to kolejny projekt, który naprawia błędy poprzedniego. Ma ograniczyć liczbę drobnych spraw karnych, które wpływają do sądów. Rocznie jest ich ponad 600 tys. Dzięki zmianom może ich być o ok. 150 tys. mniej.

Do poprawki

Pierwszy projekt zmian w wykroczeniach był mocno krytykowany, m.in. za zbyt szeroką inwigilację obywateli i zbyt łatwy dostęp do wrażliwych danych. MS chciało tworzyć mało precyzyjny rejestr drobnych przestępców. Planowało tam wpisać aż 22 różnego rodzaju informacje o obywatelach: od danych po sytuację materialną ukaranego. Do rejestru miały też trafić informacje o pokrzywdzonych. W nowym projekcie uwzględniono wprawdzie utworzenie rejestru, ale oparto go na przepisach ustawy o policji, tak więc z pełnym zabezpieczeniem. Ma ruszyć w styczniu 2019 r. Informacje do niego przekaże sąd tuż po uprawomocnieniu się wyroku. Dane osobowe osób umieszczonych w rejestrze usunie specjalna komisja, powołana przez komendanta głównego policji. Zrobi to po upływie trzech lat od rejestracji, chyba że wobec tej samej osoby wszczęto kolejne postępowania.

Jeśli sprawca popełni dwa lub więcej czynów w krótkim odstępie czasu, kara mu się zsumuje.

W czym rzecz? Pojawi się przepis, który pozwoli skazywać za przestępstwo, gdy dojdzie np. do trzech kradzieży o każdorazowej wartości po 200 zł. Dziś tacy sprawcy mają po trzy mandaty po 200 zł. Drwią sobie z prawa, a autorytet wymiaru sprawiedliwości upada. Po zmianach będą karani jak za przestępstwo.

Łatwiej o wyrok za kradzież

W nowej wersji projektu pojawiły się też nowe sankcje karne za niektóre wykroczenia. I tak np. za niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia grozić ma ograniczenie wolności, grzywna do tysiąca zł albo nagana. Zmiany w kodeksie wykroczeń odczuć mają drobni złodzieje. Ministerstwo wprowadza stałą i niższą niż dziś kwotę progową dla kradzieży.

Oznacza to, że złodziej, który ukradnie towary o wartości do 400 zł, odpowie jak za wykroczenie. Powyżej tej kwoty – jak za przestępstwo. Różnica jest ogromna. Jeśli podpadnie pod kodeks karny, grozi mu do pięciu lat więzienia i wpis do Krajowego Rejestru Karnego. Jeśli pod kodeks wykroczeń – grzywna do 500 zł, uniknie też wpisu do KRK. Co oznacza zmiana? Pomimo wzrostu minimalnego wynagrodzenia w 2018 r. kwota 400 zł dalej wyznacza granicę między tym przestępstwem a wykroczeniem.

Gdyby zmiany nie weszły w życie i art. 119 k.w. funkcjonowałby w obecnym kształcie, to w 2018 r. wykroczeniem będzie kradzież przedmiotu wartego nie więcej niż 520 zł. Po kilku latach kwota ta ulegałaby stopniowemu zwiększeniu i mogłaby sięgnąć nawet 1000 zł.

– Drobni przedsiębiorcy prosili, żeby tym się zająć. Ciężko pracują, dają miejsca pracy innym, a są brutalnie okradani. Sprawcy śmieją im się w twarz, kradną po raz kolejny i nic im się nie dzieje. Wychodzimy naprzeciw uczciwym ludziom, którzy są dzisiaj bezradni wobec tego rodzaju zjawiska. Chcemy z tym raz na zawsze skończyć – uzasadniał zmiany wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

Nie wszystkim ta zmiana się jednak podoba.

Sposób na mandaty

W noweli planuje się zaostrzyć kary za najczęściej popełniane wykroczenia. Przykłady? Właściciel zwierzęcia, którego nie upilnuje, w wyniku czego dojdzie np. do pogryzienia, zapłaci już nie tak jak dziś 250 zł grzywny, tylko do 5 tys. zł kary. Za umyślne wprowadzenie w błąd organu państwa lub instytucji upoważnionej do legitymowania, np. policji czy straży miejskiej, grozić ma ograniczenie wolności albo grzywna. Z kolei za szczucie psa na człowieka jego właściciel musi liczyć się z ograniczeniem wolności, np. pracami społecznymi.

W projekcie autorzy chcą też zobligować drogowych piratów do płacenia mandatów. Chodzi m.in. o kierowców złapanych przez fotoradary, którzy otrzymują mandaty zaocznie. W takiej sytuacji funkcjonariusze mają mieć możliwość wręczenia ich osobiście, nawet odwiedzając kierowców w domu.

Resort chce też dać kierowcom więcej czasu na opłacenie mandatu, bo dwa tygodnie (dziś tydzień). Dzięki temu do sądów ma trafiać mniej spraw tych, którzy zbagatelizują mandat za wycieraczką lub przesyłkę do domu.