Brak powojennej decyzji administracyjnej dotyczącej nacjonalizacji gruntów warszawskich oznacza, że roszczenie o odszkodowanie nie mogło ulec przedawnieniu, w sytuacji, gdy pierwsze decyzje, jakie w sprawie podjęto, zapadły dopiero kilkanaście lat temu ‒ wyrok SN z 28.1.2021 r., I CSKP 20/21.
Stan faktyczny
Mikołaj M., spadkobierca właścicieli gruntów położonych na warszawskim Mokotowie domagał się zapłaty od miasta kwoty ponad 4,7 mln wraz z odsetkami z tytułu odmowy przyznania mu prawa użytkowania wieczystego nieruchomości, należącej przed wojną do jego ojca Józefa M.
Nieruchomość ta (działka znajdująca się na górnym Mokotowie, w rejonie Wierzbna) została znacjonalizowana na mocy dekretu z 26.10.1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy (Dz.U. Nr 50, poz. 279 ze zm.; dalej: WłUżGruntWawaD). Ówczesny właściciel Józef M. złożył w 1949 r. w Zarządzie m.st. Warszawy wniosek o przyznanie prawa własności czasowej. Jednak nie uzyskał wówczas żadnej decyzji w sprawie swojej nieruchomości.
Po ostatecznej likwidacji samorządu terytorialnego w 1950 r. grunt przeszedł całkowicie na własność państwa. Pozostawał w zarządzie organów miejskich przez kilka lat, po czym został przekazany organom bezpieczeństwa, które zbudowały na tej działce komisariat Milicji Obywatelskiej.
W 1990 r. Józef M. zmarł, a sprawy dawnego majątku przejął jego syn Mikołaj M., który w 2004 r. złożył wniosek o ustanowienie użytkowania wieczystego. Miasto odmówiło, a spadkobierca właściciela złożył pozew o odszkodowanie.
Postępowanie przed sądem I i II instancji
Sąd I instancji częściowo uwzględnił powództwo, ale warszawski Sąd Apelacyjny zmienił ten wyrok i w całości je oddalił. Jednym z argumentów było przedawnienie roszczeń – zdaniem sądu jeszcze Józef M. mógł dochodzić odszkodowania na mocy ustawy z 15.11.1956 r. o odpowiedzialności Państwa za szkody wyrządzone przez funkcjonariuszów państwowych (Dz.U. Nr 54, poz. 243 ze zm.). Tym samym roszczenia przedawniłyby się najpóźniej w latach 1980-tych.
Stanowisko Sądu Najwyższego
Skargę kasacyjną złożył Mikołaj M., a SN uwzględnił ją, uchylił wyrok apelacyjny i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.
Sąd Najwyższy wskazał, że źródłem szkody nie było w tym wypadku nawet samo odebranie gruntów, czy milczenie ówczesnej administracji państwowej w kwestii przyznania prawa rzeczowego, ówcześnie dozwolonego (własności czasowej). Główną przyczyną szkody był brak decyzji dekretowej i przekazanie znacjonalizowanego gruntu Milicji Obywatelskiej, a potem budowa komisariatu.
Zdaniem SN nie można kwalifikować tych zdarzeń prawnych jako działania funkcjonariuszy państwowych, czy Skarbu Państwa jako takiego, przerywające bieg przedawnienia, gdyż nie doszło do żadnych rozstrzygnięć administracyjnych w sprawie. Decyzji wówczas nie wydano, a pierwsze akty administracyjne, zresztą wydawane także w oparciu WłUżGruntWawaD, pojawiły się dopiero po 2004 r. To wówczas rozpatrzono stosowne wnioski powoda dotyczące użytkowania wieczystego. Nie mogło być więc mowy o przedawnieniu roszczeń w tym zakresie.
Sąd Najwyższy wskazał również, że powojenne przepisy nie przewidywały odszkodowania za samo odebranie gruntów, a jedynie rekompensatę za uszczerbek w majątku w postaci odmowy przyznania ówczesnych, szczególnych praw rzeczowych, takich jako dzierżawa wieczysta, własność czasowa albo prawo zabudowy. Celem wniosku powoda nie była więc restytucja materialna (przywrócenie stanu poprzedniego), ale uzyskanie określonych przepisami uprawnień do nieruchomości. Prawo do odszkodowania powstało więc po wydaniu decyzji odmawiających przyznania aktualnego prawa użytkowania wieczystego i jako takie nadal podlega ocenie prawnej, gdyż nie mogło się przedawnić.