Stary postulat, aby art. 212 usunąć z kodeksu karnego, wraca co jakiś czas, ale kolejne władze są nieugięte.

Ani Senat, ani Ministerstwo Sprawiedliwości nie zamierzają usunąć ani stępić art. 212 KK. Nie wystarczy im, że dobre imię czy renoma firmy może być w zupełności chroniona na drodze cywilnej.

Senacka Komisja Petycji postanowiła, że nie zajmie się postulatem rzecznika praw obywatelskich, by zmienić przepisy o zniesławieniu (art. 212 kodeksu karnego). Adam Bodnar proponował, aby zawęzić to przestępstwo do oszczerstwa, czyli karać za zniesławienie świadome, w złej wierze. Aby dziennikarz rzetelnie wykonujący zawód nie musiał się obawiać, że zostanie oskarżony.

Za zmianą art. 212 KK opowiadali się w ostatnich latach przedstawiciele wszystkich sił politycznych (także prezes PiS Jarosław Kaczyński), a RPO liczył, że jego propozycja rozpocznie poważną debaty nad tym, jak artykuł 212 działa, jak dotyka dziennikarzy i dlaczego dotknięte zniesławieniem osoby nie korzystają z naturalnej w tym przypadku drogi cywilnej. A nie jest to martwy przepis, dość powiedzieć, że w 2015 r. było ok. 70 skazań na jego podstawie, a w pierwszej połowie 2016 r. – 50.

Senator Aleksander Pociej z PO uznał, że zmiana art. 212 zwiększy liczbę agresywnych i kłamliwych wypowiedzi, a przewodniczący Komisji senator Michał Seweryński (PiS), że art. 212 daje bardziej skuteczną ochronę przed zniesławieniem, gdyż obecnie wyroki cywilne nie są wykonywane.

Nie bardzo wiadomo, skąd ta ocena, że wyroki cywilne są gorzej wykonywane niż karne.

Ministerstwo Sprawiedliwości też nie planuje zmian. Odpowiadając na interpelację poseł (PiS) Iwony Michałek, wiceminister Marcin Warchoł wskazał, że art. 212 należy oceniać wraz z przesłankami wyłączającymi bezprawność, a jest nią przede wszystkim prawdziwość zarzutu. Nieuzasadnione byłoby zaś rozciągnięcie prawnej ochrony na wypowiedzi niemające odzwierciedlenia w rzeczywistości, których celem jest wzbudzenie sensacji czy dyskredytacja. Tylko rzetelna informacja pozwala na kształtowanie przez odbiorcę własnych poglądów i stwarza podstawę merytorycznego dyskursu.

Tyle że w procesach z art. 212 KK oskarżony dziennikarz staje często wobec konieczności „udowadniania” prawdziwości swoich opinii. A groźba procesu karnego może wpływać na niego mrożąco, a przez to na swobodę przepływu informacji i debaty publicznej.