Zwraca na to uwagę rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w piśmie do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Zwraca się do niego o upowszechnienie tej wiedzy.
Kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu to przestępstwo lub wykroczenie – w zależności od poziomu alkoholu u prowadzącego. Zawsze jednak skutkuje zakazem prowadzenia pojazdu. RPO uważa, że wpływające do niego wnioski obywateli świadczą, że nie wiedzą o możliwości ubiegania się o przedterminowy zwrot prawa jazdy.
Umożliwia to nowela kodeksu karnego wykonawczego z 20 marca 2015 r., która głosi, że po połowie terminu zakazu (przy zakazie dożywotnim – po dziesięciu latach) można wnieść do sądu o zgodę na prowadzenie pojazdów z alkoholową blokadą zapłonu. Aby uruchomić auto, trzeba w nią dmuchnąć. Nie uda się, jeśli alkomat wykryje alkohol w wydychanym powietrzu. Trzeba się też wykazać dobrym zachowaniem w czasie obowiązywania zakazu. Sąd może uchylić zgodę na alkoblokadę za rażące naruszenie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Skala zjawiska nie jest zbadana.
– Nie mamy takich danych – przyznaje podinsp. Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji.
Kupno certyfikowanej alkoblokady do samochodu to wydatek rzędu 3 tys. zł. Oferty da się znaleźć w internecie. Interesują się nimi nie tylko skazani za kierowanie po pijanemu, którzy chcieliby znów legalnie kierować, ale też firmy montujące te urządzenia w swoich pojazdach prewencyjnie, np. w autobusach lub autach na wynajem.
– Zainteresowanie jest coraz większe, ale ciągle nieduże. Kilka do kilkunastu przypadków miesięcznie – ocenia Bartłomiej Królikowski z firmy oferującej takie blokady. – Bardzo dużo ludzi w ogóle nie wie o takiej możliwości. Czasem nawet w sądach nie wiedzą, jak do tego podejść.
Adwokat Jakub Wende mówi nam, że już kilka razy udało się mu doprowadzić do tego, że sądy po upływie połowy kilkuletniego zakazu zgadzały się na przywrócenie prawa jazdy pod warunkiem instalacji blokady.
– Nie widzę, by sądy stawały tu okoniem.
Wojciech Tumidalski